Sława podrywaczy spowodowała, że ludzie sami już nas zapraszają z kamerą. Zadzwonił ode mnie ostatnio jeden koleś z informacją, że ma w bloku fajną sąsiadkę, która zaprosiła go do siebie na kolację. Jak się okazało sąsiadka ma męża, który jest marynarzem i nie ma go w domu już od pół roku. Wywnioskowaliśmy zatem, że laska po prostu czuje nieodpartą chęć nadziania się na jakieś dłuto. Złapaliśmy zatem za kamerę i razem z Bartkiem udaliśmy się w odwiedziny do jego sąsiadki Izy. Iza jest fanką dalekowschodniej kultury. Ma mieszkanie ozdobione japońskimi dekoracjami i uwielbia japońską kuchnię. Właśnie przygotowywała sushi, kiedy wpadliśmy do niej w odwiedziny. Widać było, że laska zaprosiła sąsiada w wiadomym celu, a kolacja miała być tylko pretekstem do spotkania. Sąsiad też najpierw wolał zająć się sąsiadką niż surowym łososiem, tak więc akcja potoczyła się w zasadzie błyskawicznie i parka szybko przeszła na język francuski...